czwartek, 11 lutego 2016

El quatro... i co dalej?

No i zaczęło się! Zgodnie z wszelkimi zaleceniami nastąpiło ogólne zwolnienie obrotów i ciężarówka udała się na tak zwane El quatro! Tylko cóż tu począć z takim ogromem wolnego czasu?! Na dobry początek włączyłam telewizor, a tam…

W telewizji śniadaniowej na moich oczach rozgrywa się dramat! Oto Michał Wiśniewski pozostał sam w domu, a piękna pani dziennikarka bieży czym prędzej, żeby sprawdzić jak sobie radzi (ja w tym momencie natomiast zastanawiam się, czy ta piękna pani zdaje sobie sprawę, że po wielu latach studiów dziennikarskich, pisanych w pocie czoła felietonach, reportażach na zaliczenie i innych ambitnych dziennikarskich działaniach wypytuje Michała Wiśniewskiego o to, co biedak je na obiad, kiedy jego czwarta żona wyjedzie kręcić Agenta [WTF?!]). Dramat Michała Wiśniewskiego trwa kilkanaście minut, żeby przejść płynnie do kuchni. Tam znany (z tym, że niestety nie mi :( ) blogger kulinarny przygotowuje szybką przekąskę z własnoręcznie ulepionego, bezglutenowego, pełnoziarnistego chleba orkiszowego z pasztetem z gęsich pipek na rukoli i kiełkami lucerny, okraszony młodym zielonym jęczmieniem ;). Do picia za to proponuje coś na szybko, czyli koktajl z trawy bambusowej, jarmużu, pietruszki, selera, marchwi, awokado i co tam jeszcze akurat mamy w lodówce, a do tego banan i nasiona chia. Wszystko to zajmuje mu zaledwie kilka minut [whaaat?!], bo trzeba jeszcze zrobić miejsce na reklamy tabletek na nietrzymanie moczu, kaszel palacza i napędzacz apetytu dla dzieci. Potem już tylko rozrywka, gdyż oto nadchodzi kolejny ambitny reportaż. Tym razem o tym, jak to cudownie młodzież bawi się na obozach zimowych z Dawidem Kwiatkowskim. Oglądając to dziękuję na wszelki wypadek wszystkim możliwym bogom, że będę miała syna. Być może to pozwoli mi uniknąć okresu wzdychania do takich cudów marketingowych ;) Aczkolwiek, nigdy nie wiadomo ;) Na to wszystko przychodzi przegląd prasy, w którym prowadzący wraz z zaproszonym gościem dyskutują o wybrykach Donalda Trumpa i kampanii wyborczej w USA. 

www.pixabay.com

W tym momencie już zupełnie nie wiem, co mam ze sobą począć , gdyż schizowość informacji, jakie dotarły do mnie w ciągu ostatnich 30 minut zdaje się być nie do ogarnięcia! Cytując klasyka: … słucham i czuję, że jeszcze jedno zdanie i będę mieć wylew…*

Dlatego, w celu ratowania własnego zdrowia, wyłączam tiwi i włączam radio. Chyba będzie lepiej, jak posprzątam… ;)


2 komentarze:

  1. Nie oglądam TV, ale jak słucham radia w samochodzie to nóż się w kieszeni otwiera, kiedy między reklamami wyżej wspomnianych suplementów diety krzyczy Lisowska "Włączamy niskie ceny!" Ma-sa-kra!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz telewizor został eksmitowany z salonu 31. stycznia Anno Domini 2016 ;)

    OdpowiedzUsuń