piątek, 23 stycznia 2015

It’s all about shoes!!!

I guess this time Vince will go nuts once he finds out I’ve been shopping again ;P But I mean, come on! With these prices (sale time) one can never be indifferent to all those nice pairs waiting down there in the shop. Especially when the ONE is a woman and especially when this woman is ME ;) I don’t know what’s going on with shoes but I have like half a zillion of them (including about seven pairs of slippers). Generally, people (mostly women) collect shoes more passionately than anything else. I haven’t heard anyone talking about tons of t-shirts or pairs of trousers. They rarely brag about endless collections of earrings or belts. It’s mostly about shoes.
I don’t know if it’s because of the Sex and the City and every girl wanting to be like Carrie. Or maybe it’s because of the fact that shoe size is limited to our foot length and is unchangeable no matter what we eat and how often we move. Shoes don’t ask about OUR size and don’t emphasize cellulite. In fact, proper shoes can help covering all these flaws and make us look sexy instead :D

            But then again: “The fact is, sometimes it’s really hard to walk in a (single) woman’s shoes. That’s why we need really special ones now and then to make the walk a little more fun” (Carrie Bradshaw, Sex and the City). Well maybe the ones I’ve bought aren’t Jimmy Choos, Manolos or Louboutins but still I hope it’s going to be fun! :)


niedziela, 18 stycznia 2015

Ona i on… rodzina tradycyjna ;)



Ona wniosła do domu 15 kilo ogórków, a on, po powrocie z pracy, je ukisił – tak podsumowałabym model mojej rodziny. Kobiety, które znam mogę podzielić w tej kwestii na dwa obozy: te, które mi zazdroszczą oraz te, które kiwają głową ze zdziwienia (prawdopodobnie z dezaprobatą również).
Mój małż – Vincent – jest, owszem typem kanapowca, jednak posiada również niezwykle magiczną cechę: potrafi słuchać, reaguje na polecenia, ale przede wszystkim jest doskonałym kucharzem ;) Naprawdę wspaniale gotuje i robi to (zazwyczaj i w przeciwieństwie do mnie) z przyjemnością. Ja niestety tego daru nie posiadłam (jestem raczej w typie ChPD). Moja mamusia ubolewa nad tym, że nie umiem ugotować rosołu, upiec kurczaka czy zrobić gołąbków albo bigosu. Nie oznacza to, że nie umiem gotować. Przeciwnie, Vincent zawsze mnie chwali i myślę, że robi to szczerze i bez przymusu ;P Wracając do Vincenta, który oprócz tego, że świetnie gotuje, posiadł również tę cudowną umiejętność posprzątania po sobie w kuchni. Nie ma również problemów z tym, żeby posprzątać resztę mieszkania, kiedy go o to poproszę :)
            W ten sposób stworzyliśmy dość nietypowy model rodziny, w którym to ja kupuję na targu piętnaście kilogramów ogórków, a Vincent je zaprawia. Podobnie robimy z jabłkami na sok i pomidorami (chociaż te ostatnie akurat Vincent przytargał sam ;P). Nie oznacza to jednak, że jestem zagorzałą, wyzwoloną wyznawczynią feminizmu. Wręcz przeciwnie, często proszę małża o pomoc i choć rośnie we mnie opór na samo słowo patriarchat, to obce są mi jakiekolwiek skrajności.


W naszej rodzinie to ja rozpoznaję markę i model auta i lepiej orientuję się w terenie. Vince lepiej gotuje i dba o nasze zwierzaki (pielęgnuje je, jeździ do weterynarza, etc.) Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że zarówno ja, jak i sam Vince nie mamy pod tym względem żadnych kompleksów i niczego nikomu nie musimy udowadniać. Przecież nie od dziś wiadomo, że tradycyjna rodzina to rodzina szczęśliwa

sobota, 17 stycznia 2015

Nutmeg, czyli nut Meg…

Megi goes nuts! Oszalałam! Nie ma innego wytłumaczenia, dla którego miałabym założyć bloga i regularnie (!) zamieszczać na nim wpisy!
Po pierwsze: teraz wszyscy piszą blogi (podobnie jak wszyscy piszą książki, być może nawet więcej osób pisze blogi, bo są tańsze). A Megi? Na co mi blog? Przewiduję, że nie będzie on ani przełomowy, ani odkrywczy, ani rewolucyjny. Zatem jaki będzie…? No właśnie: NIE WIADOMO!
Jak już wspomniałam, Megi szaleje (albo już oszalała), więc trudno przewidzieć, co tu wymyśli. ;)
Po drugie: systematyczność jest cechą, która niezbyt szczególnie się we mnie rozwinęła. Owszem, systematycznie jem, śpię, chodzę do pracy, ale obawiam się, że na tym kończy się moja systematyczność. Oczywiście podejmuję różne próby, chodzę na fitness i takie tam… ;) Ale mam przy tym niezwykle słabą silną wolę ;)

Cóż z tego będzie? Czas pokaże!