środa, 24 lutego 2016

Fasola

Jakiś czas temu uznałam się za kobietę nowoczesną. Dlaczegoż by nie? Poglądowo bliżej mi przecież do lewa niż do prawa, a też nie mam nic przeciwko gospodarce wolnorynkowej. Jestem zdecydowanie za in vitro, zdecydowanie nie za naprotechnologią (don’t even make me start!) i za legalizacją tego i owego. Wiem, co to znaczy na propsie, hasztag czy selfie. Obiły mi się też o uszy takie apki jak Uber, Snapchat czy Tinder. Kilka razy w swoim życiu skosztowałam jarmużu, chyba nawet sama go przyrządziłam raz czy dwa ;) Wiem też jak wyglądają nasiona chia i słyszałam o cudownym działaniu ostropestu czy młodego zielonego jęczmienia. Niebawem zapoznam się z tajnikami chustonoszenia i, być może, nadejdzie taki dzień, kiedy sama zrobię sobie sukienkę z pszenicy. Żeby tego było mało, sprzątam kupy po swoim psie rasy Jack Russell Kundel i segreguję śmieci. Latem jeżdżę na rowerze, noszę do tego słomkowy kapelusz i przydupas (bardziej znany w towarzystwie jako nerka). Jeszcze nie ufarbowałam sobie włosów na hipsterski, pastelowy deep ocean, ale wszystko przede mną ;) Chodzę także na siłkę w żarówiastych najeczkach (co prawda chyba sprzed dwóch sezonów, ale chyba się liczy?), za to legginsy już mam z Decathlonu. Nie mam też bidono-shakera Gym Hero, ale przynajmniej wiem, że takie istnieją ;P Na tej siłce chodzę sobie po prostu (na bieżni:P). Na zwykłe, plebejskie cardio, czasem na zorganizowane zajęcia typu brzuch-uda-pośladki. Jednak wiem, że prawdziwym hitem sezonu jest TRX i crossfit.

www.ausentedreams.pl


Wszystko to utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie jest źle. Że trzymam rękę na pulsach. Do dziś… Dziś bowiem nastał ten dzień, w którym nowoczesność mnie dogoniła, a ponieważ ostatnio noszę przy sobie kilka dodatkowych kilogramów, sądzę, że chyba nawet mnie przegoniła! Otóż dziś właśnie w czeluściach Internetów znalazłam przepis na brownie bez cukru i mąki [emotikon: scared]. Z niedowierzaniem sprawdziłam więc, jak to możliwe i jakim, w ogóle, cudem ktoś nazywa to brownie. Przecież istotą tego ciasta jest właśnie czekolada, cukier, masło i mąka. Okazało się, że można. Wystarczy zastąpić cukier i mąkę… fasolą, albo burakiem.

www.freepik.com

Także tak… moja nowoczesność skończyła się w tym miejcu. Zostałam cebulakiem, zwykłą Grażyną, żoną Janusza. Lecę więc czym prędzej do kerfa po kuboty! Adios!

2 komentarze:

  1. Zastanawiałam się,gdzie umieścić jakiś zbiorczy komentarz do całości i wyszło mi,że najzręczniej będzie pod najnowszym wpisem. Czyta się świetnie, czuć lekkość klawiatury. Cieszę się, że żyjemy w czasach,gdy obserwując znajomego znajomego trafia się na blog koleżanki z podstawówki:)zyskałaś nową czytelniczkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie bardzo tak przychylna recenzja :D postaram się nie zawieść ;) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń