Jakiś czas temu uznałam się za kobietę nowoczesną.
Dlaczegoż by nie? Poglądowo bliżej mi przecież do lewa niż do prawa, a też nie
mam nic przeciwko gospodarce wolnorynkowej. Jestem zdecydowanie za in
vitro, zdecydowanie nie za naprotechnologią (don’t even make me start!)
i za legalizacją tego i owego. Wiem, co to znaczy na propsie, hasztag
czy selfie. Obiły mi się też o uszy takie apki jak Uber, Snapchat
czy Tinder. Kilka razy w swoim życiu skosztowałam jarmużu,
chyba nawet sama go przyrządziłam raz czy dwa ;) Wiem też jak wyglądają nasiona
chia i słyszałam o cudownym działaniu ostropestu czy młodego
zielonego jęczmienia. Niebawem zapoznam się z tajnikami chustonoszenia
i, być może, nadejdzie taki dzień, kiedy sama zrobię sobie sukienkę z
pszenicy. Żeby tego było mało, sprzątam kupy po swoim psie rasy Jack
Russell Kundel i segreguję śmieci. Latem jeżdżę na rowerze, noszę
do tego słomkowy kapelusz i przydupas (bardziej znany w
towarzystwie jako nerka). Jeszcze nie ufarbowałam sobie włosów na
hipsterski, pastelowy deep ocean, ale wszystko przede mną ;) Chodzę
także na siłkę w żarówiastych najeczkach (co prawda chyba sprzed
dwóch sezonów, ale chyba się liczy?), za to legginsy już mam z Decathlonu. Nie
mam też bidono-shakera Gym Hero, ale przynajmniej wiem, że takie
istnieją ;P Na tej siłce chodzę sobie po prostu (na bieżni:P). Na zwykłe,
plebejskie cardio, czasem na zorganizowane zajęcia typu
brzuch-uda-pośladki. Jednak wiem, że prawdziwym hitem sezonu jest TRX i crossfit.
www.ausentedreams.pl
Wszystko to utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie
jest źle. Że trzymam rękę na pulsach. Do dziś… Dziś bowiem nastał ten dzień, w
którym nowoczesność mnie dogoniła, a ponieważ ostatnio noszę przy sobie kilka
dodatkowych kilogramów, sądzę, że chyba nawet mnie przegoniła! Otóż dziś
właśnie w czeluściach Internetów znalazłam przepis na brownie bez cukru i mąki
[emotikon: scared]. Z niedowierzaniem sprawdziłam więc, jak to możliwe i jakim,
w ogóle, cudem ktoś nazywa to brownie. Przecież istotą tego ciasta jest
właśnie czekolada, cukier, masło i mąka. Okazało się, że można. Wystarczy
zastąpić cukier i mąkę… fasolą, albo burakiem.
www.freepik.com
Także tak… moja nowoczesność skończyła się w tym
miejcu. Zostałam cebulakiem, zwykłą Grażyną, żoną Janusza. Lecę więc czym
prędzej do kerfa po kuboty! Adios!