wtorek, 5 stycznia 2016

Dobre, bo polskie vol.2 - pielęgnacja!

Niezmiernie cieszy mnie fakt, że nasze rodzime firmy kosmetyczne tak dobrze sobie radzą. Zarówno w kraju, jak i zagranicą! Mam na to dowód, gdyż moja osobista kuzynka zamieszkująca na co dzień drugi brzeg Odry za każdym razem, kiedy jest w Polsce, zaopatruje się w nasze kosmetyki.

Chyba jak każda kobieta mam swoje ulubione kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała, przy czym trzeba pamiętać, że co przypadło do gustu mi, niekoniecznie musi przypaść komuś innemu ;) Ogólnie rzecz biorąc kosmetyki w mojej szafie mają bliżej do dolnej półki, a niżeli do cennych kosmetyków typu premium, czy specyfików aptecznych. Aczkolwiek, niemal każda z prezentowanych przeze mnie firm oferuje zarówno preparaty dla zwykłych zjadaczy chleba, jak i te z dopiskiem pro, dermo albo med.
Uwaga, zaczynamy!



Ziaja. Kosmetyki na dosłownie każdą kieszeń. Ich ogromnym atutem jest cena. Mają też charakterystyczny dizajn i proste, dość pojemne opakowania :) Lubię ich żele pod prysznic i balsamy do ciała. U mnie dobrze sprawdza się również tonik do cery naczynkowej Phytoactiv, płyn micelarny z serii Ulga, maska do włosów farbowanych i preparaty do higieny intymnej. Vince chwali sobie szampony, żele pod prysznic oraz balsam do ciała z serii Yego. Ich uniwersalny krem oliwkowy (zarówno zielony, jak i ten biały z lekką formułą) to dla mnie hit na miarę niebieskiego kremu Nivea. Jednak... Kupując na stoisku Ziaji, musimy dokładnie czytać etykiety i skład, gdyż (niestety) wciąż większość produktów zawiera parabeny (w tym również preparaty z serii med) i SLSy.

Bielenda. Marka, moim zdaniem, wciąż niedoceniana. Chociaż, z tego, co słyszę, ich preparaty są często używane w gabinetach kosmetycznych. Moim hitem są kremy do twarzy z serii pharm. Wypróbowałam już kremy na dzień i na noc do cery naczynkowej, a kiedy w trakcie ciąży przytrafił mi się epizod z przesuszaniem, z pomocą przyszedł mi intensywnie nawilżający krem do twarzy. Kremy te nie mają zapachu, mają za to krótki skład i nie zawierają parabenów. Dodatkowo, producent twierdzi ze są polecane przez dermatologów :) U mnie się sprawdzają. Vince z kolei chwalił sobie łagodzący żel do twarzy (oczywiście z serii only-for-men SENSITIVE). Oprócz tego wypróbowałam też antycellulitowy balsam do ciała z serii sexi mama i jestem zadowolona :)

Tołpa. Niezmiennie urzeka mnie swoimi opakowaniami. Są pełne zabawnych i krótkich porad! Serio, dział marketingu świetnie się tam spisuje, brawka dla nich. Oprócz tego, że oprawa jest świetna, to same preparaty również. Balsam antycellulitowy z serii mum polecam z czystym sumieniem. Oprócz tego delikatny szampon do włosów farbowanych, który nie obciąża włosów, również zasługuje na pochwałę. Dodatkowo antycellulitowy koncentrat w sprayu z serii dermo to dla mnie hit! Seria dermo zahacza już o nieco wyższą półkę, ale moim zdaniem jest warta swojej ceny. Pamiętam też, że byłam zadowolona z kremu-mleczka antycellulitowego . Ostatnio zakupiłam również nawilżający krem pod oczy z bawełną i irysem, jak się sprawdzi - o tym przekonam się niebawem ;)

Wreszcie, na koniec: Biały Jeleń. Przyznam, że wypróbowałam ich produkty dopiero niedawno. Tutaj również duże ukłony należą się marketingowcom i innym piarowcom, ponieważ jakoś do tej pory marka ta kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z szarym mydłem, które jakoś nie powaliło mnie na kolana. Teraz jednak muszę przyznać, że ktoś solidnie się przyłożył, żeby odświeżyć wizerunek firmy. Do tej pory przetestowałam dwa preparaty i oba jestem skłonna polecić. Żel do twarzy z serii prebiotic, który delikatnie oczyszcza, ale przy tym ani nie podrażnia skóry ani jej nie wysusza. Nadaje się również do skóry wrażliwej i naczynkowej :) Drugi produkt to hipoalergiczny balsam do ciała, który łagodzi, ale także ekstremalnie nawilża. Wiem, co mówię, gdyż przyszedł mi z pomocą, kiedy to (chyba w wyniku szaleństwa ciążowych hormonów) moja skóra była tak wysuszona, że schodziła mi jak po wakacjach nad morzem. Olejek nawilżający nie pomógł, a balsam łagodzący owszem :)

A Wy macie swoje ulubione, sprawdzone, rodzime kosmetyki?

2 komentarze:

  1. moja szwagierka używała kosmetyków Eris Under 20, kiedy jej wypomniałem, że under 20 jest już tylko pies...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Subtelnie ;) Niestety (allbo stety) tej serii już nie ma ;)

      Usuń