piątek, 27 lutego 2015

Jak to z kuchnią było

Ilekroć przestępowałam próg mej kuchni, na usta cisnęły mi się przekleństwa. Nie mogłam pojąć, czym kierowali się poprzedni właściciele wybierając glazurę i dopełniającą ją tapetę. Ta druga zginęła jako pierwsza, niestety glazury tak łatwo zastąpić się nie da. Jednak co począć, kiedy własna kuchnia jest źródłem coraz większych frustracji i przekleństw w myślach? Na dodatek własny i osobisty małż nie chce nawet słyszeć o wielkich remontach, czemu wtóruje głośny opór portfela!

Tu z pomocą przyszły mi Internety, które już jakiś czas temu podsunęły mi alternatywne rozwiązanie: FARBA DO GLAZURY (!!!) Po krótkim rozpoznaniu rynku farb wszelakich, kilkugodzinnej lekturze oraz jednemu odcinkowi programu o metamorfozach wnętrz odnalazłam farbę, której szukałam. Niestety nie uświadczysz jej w marketach budowlanych (zamiast tego można otrzymać pełne zdziwienia spojrzenie sugerujące, że jednak chyba masz coś nie tak z głową ;P ). Jednak okazało się, że rzeczona farba znajduje się na wyposażeniu większości sklepów specjalizujących się w sprzedaży farb.

No i poszło: najpierw przygotowanie powierzchni. Na opakowaniu jest napisane, że powierzchnie połyskliwe należy najpierw oczyścić i zmatowić papierem ściernym. O ile czyszczenie było dla mnie oczywiste, to już zabawy z papierem ściernym postanowiłam sobie odpuścić. Do malowania wybrałam wałeczek (jak się okazało, taki sam, jak do malowania ścian farbą lateksową). Raz przy razie (jak mawia mój tata), kawałek po kawałku i pół ściany pomalowane. Później drugie pół. Druga ściana poszła równie gładko. Okazało się, że farba nadaje się do malowania przez osoby nieco mniej manualnie sprawne (na przykład tak, jak ja), nie rozmazuje się i nie pozostawia śladów. Pierwsza warstwa nie pokryła co prawda naszych wspaniałych kuchennych mazajów, ale druga warstwa owszem. Do tego dobrze pokrywa fugi (!), schnie szybciutko (choć drugą warstwę i tak lepiej nałożyć po 24 godzinach). Normalnie farba typu smart ;P A koszt? 69 (słownie: sześćdziesiąt dziewięć) złotych! Co prawda farba nie pachnie fiołkami i nie zaleca się wylewania jej wraz z domowymi ściekami, ale z drugiej strony nie trzeba też wietrzyć pomieszczenia przez dwa tygodnie ;) .


Tym sposobem w ciągu zaledwie kilku dni pozyskałam (prawie że) nowiutką kuchnię bez kucia, tynkowania, klejenia, szpachlowania i fugowania na nowo.

                                  Przed                                                  
 W trakcie
 Po :)
Sprawca całego zamieszania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz