Przypomniało mi
się, że niedawno oglądałam w „Faktach” reportaż o tym, jakim jesteśmy ułomnym
społeczeństwem. Oglądając materiał w telewizji doszłam do dwóch wniosków:
Po pierwsze –
twórcy materiału, jak i wspomnianego w nim artykułu dali mi odczuć, że ja i
moje pokolenie jesteśmy niezaradni i opóźnieni. Nie potrafimy poradzić sobie z
naprawą najprostszych urządzeń, mało tego, jedyny przejaw majsterkowania to
umiejętność zmieniania baterii w pilocie. Naszła mnie jednak przy tym mała
refleksja: ci państwo(mam na myśli twórców reportażu) zapomnieli chyba o tym,
że to właśnie media pomagają wielkim koncernom wdrażać swoją politykę celowego
tworzenia słabych jakościowo produktów tylko po to, aby po ich zepsuciu,
konsument kupił nowy. Ciekawi mnie jak mam naprawić baterię w moim smartfonie,
jeśli jest ona integralną częścią telefonu, a producent nie przewiduje opcji
rozłożenia go. Co z moim telewizorem, w którym twórca instaluje najtańszy z
możliwych chip, po którego awarii telewizor nadaje się na śmietnik, a jego
naprawa przewyższa koszty zakupu nowego sprzętu? Nakręciłam się, więc jadę
dalej: co z moim samochodem? Pamiętam, jak mój tata kupił poloneza, który już
wtedy był wiekowy, a jeździliśmy nim kolejne wieki. Auto, którym Vincent
przemieszcza się na co dzień i od święta ma piętnaście lat i już chyli się ku
upadkowi.
Po drugie:
chciałabym zgłosić jednak sprzeciw wobec takiego uogólniania! Moja utalentowana
siostra tworzy własnymi rękoma cudne rzeczy (obrazy, przedmioty, zabawki, nawet
rzeźby), dodatkowo jest w stanie naprawić wszelkie usterki domowe typu
uszczelnianie, dokręcanie, wiercenie, wbijanie gwoździ, drobne naprawy
systemowe, malowanie, tapetowanie, itd., itp. Następny w kolejce jest mój małż,
Vincent, który doskonale radzi sobie z drobną naprawą zegarków, drobnych
sprzętów AGD (na szczęście nic z dużego AGD jeszcze nam się nie zepsuło :P)
oraz naszej domowej floty. Ja natomiast w naszym domu zajmuję się skręcaniem
mebli, malowaniem oraz drobnym ozdobnictwem, więc nie sądzę, żebyśmy mieli dwie
lewe ręce. Nawet jeśli, to w myśl nowoczesnych ruchów pedagogicznych i
psychologicznych ludzie leworęczni są tak samo wartościowi i manualnie sprawni,
jak ci praworęczni.
Podobnie jak w harcerstwie niektóre
sprawności zanikają i są zastępowane innymi (bardziej na czasie), podobnie w
ludziach, pewne zdolności zanikają (np. umiejętność pisania na maszynie ;) ) na
rzecz innych. Nie ma co ukrywać, że wszyscy jesteśmy ofiarami konsumpcjonizmu i
reklam, a o tym, że sprawność majsterkowicza w narodzie nie zanika mógł
przekonać się każdy, kto chociaż raz zakupił meble w Ikei ;)
Skrzynia po amunicji, wygrzebana w garażu u teściów i własnoręcznie przytaszczona przez Vincea ;) ozdobiona na folkowo przeze mnie :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz