#Śpisiowamama
Celtowie urządzali przebieranki w obawie przed tym, że duch babci zechce jednak przyjść i ochrzanić ich za to, że nie zjedli tej owsianki za dzieciaka, co to nad nią tak babcia stała. A duchy najczęściej przychodziły wraz z zakończeniem lata i początkiem pory roku zwanej #pizgazłem. Z czasem, kiedy religia chrześcijańska położyła swoją łapkę na Europie zaczął się rebranding. Ustanowiono zatem, że zamiast imprezki z przebierankami będzie imprezka na cześć wszystkich świętych. Ludzie to kupili, ale nie do końca. Bo owszem, 1. listopada świętują uroczystość Wszystkich Świętych, ale jednak przebieranki w wigilię Wszystkich Świętych pozostały. Notabene stąd też wzięła się nazwa Halloween. Ogólnie rzecz biorąc jest to efekt końcowy ewolucji słów All Hallows Eve (czyli po naszemu wigilia Wszystkich Świętych właśnie).
Tylko po co ja o tym w ogóle piszę? Ano po to, że co roku ten temat wraca jak nie przymierzając bumerang. Być może dlatego, że dziwnym trafem co roku 31. października wypada akurat w przeddzień Wszystkich Świętych...? Generalnie ubawiłam się setnie pismem naszego, toruńskiego kuratora oświaty, który w jakże wysublimowany sposób próbował przekonać nieprzekonanych, że Halloween to zło, a przy okazji delikatnie dać do zrozumienia nauczycielom i dyrektorom szkół, kto tu rządzi i kogo za sobą ma. Nieco już mniej subtelnie natomiast wprowadził pan kurator ferment na linii rodzic-dyrekcja szkoły sugerując, że rodzice maja pomóc szkole podjąć odpowiednią decyzję. Czyli ogólnie to wiecie, co macie robić... wszystko na mój koszt jak mawiał klasyk ;) Moim skromnym zdaniem bardzo nietrafioną była również uwaga, jakoby szczególnie zagrożone były umysły uczniów szkół specjalnych, którym to impreza Halloweenowa może tylko namieszać w głowie. Nie wiem, jakie źródła kazały tak przypuszczać autorowi pisma, ale moje twierdzą, że wszelkie formy aktywizacji, teatralizacji, sztuki, zabawy i działania (w tym właśnie przebieranki) mają raczej pozytywny wpływ na uczniów szkół specjalnych. Ale co ja tam wiem...
Inna sprawa, że kompletnie nie rozumiem, o co chodzi w tej całej nagonce na Halloween... Zupełnie jakbyśmy nie mogli przestać na chwilę się umartwiać i trochę zabawić. Oh wait! Jesteśmy w Polsce, tutaj nawet Dzisiaj w Betlejem śpiewa się na melodię Wisi na krzyżu. Mimo wszystko jednak argumenty przeciwników Halloween nie bardzo do mnie trafiają.
No bo tak:
Pogańskie święto! No tak, ale jak tak dobrze pomyśleć, to większość świąt jest pogańska tyle że odpowiednio zaadaptowana do wymagań chrześcijańskich. Ot taka choinka na przykład. 100% german w niej, ale w Bożym Narodzeniu nie przeszkadza. Swoją drogą ciekawi mnie, co na ten temat mówią w Brytyjskich kościołach?
Nie polskie to święto! Okeej. W takim razie zrezygnujmy też z Walentynek, bo nijak się one mają do polskiej tradycji. Zlikwidujmy jarmarki bożonarodzeniowe i letnie grille.
Gusła i zabobony. Serio? A Andrzejki to pies? Rozumiem, że andrzejkowe wróżby i zabobony to nie zabobony i nie mącą umysłów dzieci.
Komercjalizacja. Piniondz wszędzie, panie! No co zrobisz, takie czasy. Swoją drogą na zniczach też niemały zarobek ludzie mają, prawda? A odnośnie komercjalizacji to chyba najlepiej poczytać sobie, dlaczego strój świętego Mikołaja jest czerwono biały i jakiż tam produkt jest podstępnie ulokowany ;)
Spustoszenie duszy i umysłu. Na tenże gruby kaliber mam jeszcze grubszy: albowiem jakoś nigdy jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś był równie zatroskany o umysły i dusze młodych ludzi na przykład w trakcie karnawału albo juwenaliów. Wtedy to na potęgę możemy doświadczać wysypu żywych trupów, wampirów, Monster High i innych maszkar. Albo kolędnicy, wśród których można znaleźć i diabła... Ale rozumiem, że wtedy są spoko?
No i, w końcu, naczelny argument, że jak to, że to się nie godzi tak imprezować, podczas gdy nazajutrz taka refleksja i zaduma ma nadejść. I tego to już kompletnie nie rozumiem, bo nie wiem, co ma piernik do wiatraka. Dlaczego pogodny nastrój i dobra zabawa jednego dnia mają wykluczyć wspomnienie drogich nam osób dnia następnego? A w ogóle to chciałam przypomnieć, że święto Wszystkich Świętych to w sumie radosne święto i tak na dobrą sprawę każdy z nas świętuje wówczas swoje imieniny (tak mi w podstawówce powiedziała pani od religii ;) ), a czas wspominek i żałoby wypada w Dzień Zaduszny przecież. No ale to już jak kto woli...
Wszystkiego dobrego z okazji imienin :D