poniedziałek, 23 maja 2016

Hormonie, daj żyć!

Hormony to takie cudowne substancje, które pomagają nam ogarnąć  (albo i nie) organizm ;) Ale to nie wszystko... Hormony dają nam, kobietom idealny pretekst do zażerania się kilogramami czekolady oraz do nakazania współtowarzyszowi niedoli zdematerializowania sie i pójścia w tak zwaną cholerę ;) Natomiast kiedy jest już po wszystkim można jak gdyby nigdy nic zatrzepotać rzęsami, zrobić minę kota ze Shreka i najzwyczajniej w świecie wyłgać się hormonami. Z resztą w miarę kumaty facet po kilku takich cyklach sam wyczai bazę i w ogóle nic już nie trzeba mówić ;)

 www.coconutmadeeasy.com



Hormony w połogu  (cóż za piękne słowo) to jest dopiero cymesik ;) Niby w szkole rodzenia była o tym mowa, ale kto by tam przywiązywał do tego wagę. Z resztą hormony, wielkie mi halo! Co miesiąc ogarniam,w ciąży ogarnęłam,to i teraz ogarnę! Jednym słowem bring it!

To całe halo okazało się być jednak większe niż mogłoby się wydawać. Oto bowiem, wraz z porodem nastąpiło wielkie zwolnienie blokady i wszystkie te magiczne substancje zaczęły sobie chaotycznie fruwać po moim ciele jak kuleczki w maszynie losujacej lotto. W dodatku wszystkie raczej bez szans na wylosowanie ;) Za to w połączeniu z wątpliwą jakością snu i przenikliwym płaczem dziecka zrobiły + 100 do poczucia totalnej beznadziei.
"Jak to...?" zdawały się mówić "Nie potrafisz zająć się własnym dzieckiem?!"
"Nie umiesz go uspokoić?!" "Może nie umiesz go NAKARMIĆ?!" "Denerwujesz się?! Jak możesz! Jesteś MATKĄ, musisz nad sobą PA NO WAĆ!" "Co z Ciebie w ogóle za matka?!" I takie tam...
I nagle zamiast #kochamnajmocniej #jestembojestes i #heheszki toniemy razem w morzu łez. On-syn i ja-matka. Zamiast puszczać tyłkiem bańki mydlane i srać tęcza, jak to było w scenariuszu, zastanawiam się, przez które okno będzie korzystniej wyskoczyć, żeby już nie przedłużać tej męki zarówno sobie, jak i dziecięciu...

www.scarymommy.com

Na szczęście w okolicach tego momentu udaje mi się jakoś okiełznać szatana, który tymczasowo opętał mi syna. Czasami, niczym rycerz na białym koniu, wjeżdża Kolega Małżonek zwany od niedawna również Ojcem Dziecka i to właśnie jemu udaje się ogarnąć jakoś to Dziecko Rosemary.

I już można cykać sobie selfiaki ze śpiącym bobasem. Można całować małe stópki, puszczać tyłkiem bańki mydlane i srać tęczą :D

#rękanogamózgnaścianie 

2 komentarze:

  1. True. I jeszcze to jak mówili ze dzieci sa najsłodsze jak śpią,a matka zamiast odpocząć przegląda zdjęcia w telefonie tych malych krzykaczy...mam wrażenie ze hormony nie odpuszczają nawet po pologu😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nieee! A już miałam nadzieję na powrót do (jako takiej) normalności 😉

      Usuń